Manbiki kazoku

You are currently viewing Manbiki kazoku
  • Post category:Blog

Film

Manbiki kazoku

Tegoroczny zdobywca Złotej Palmy w Cannes, film „Manbiki kazoku” to mój osobisty faworyt do filmu roku 2018.

Hirokazu Kore-eda, reżyser znany w Polsce z takich obrazów jak: „Moja mała siostra” oraz „Jak ojciec i syn”, filmem „Manbiki kazoku” (ang. „Shoplifters”, pol. „Złodziejaszki”) potwierdził w pełni przynależności do czołówki najlepszych twórców filmowych na świecie. Twórców, gdyż Hirokazu Kore-eda pisze także scenariusze, filmy edytuje i produkuje.

„Manbiki kazoku” to opowieść o rodzinie żyjącej gdzieś na przedmieściach Tokio. Rodzinie biednej i zapewne dlatego często dopuszczająej się sklepowych kradzieży, choć na ogół nie wykraczając poza przyjęte zasady. Rodzinie, w której wzajemne relacje bardziej oparte są na miłości niż fizycznym pokrewieństwie.

Celowo tutaj nie używam polskiego tytułu „Złodzejaszki”, będącego jak sądzę, niepoprawnym tłumaczeniem z języka japońskiego, źle film określającym i przyklejacym mu negatywną łatkę.

„Manbiki kazoku” to film uniwersalny. Smutne spojrzenie reżysera na społeczeństwo i pozbawione uczuć prawo.

Dlaczego kilkuletnia Juri przygarnięta przez Nobuyo Shibata musi powrócić do sterylnego domu, gdzie mąż bije żonę a i dziecku się przy okazji obrywa? Dlaczego Nobuyo Shibata za okazaną miłość skazana jest na karę więzienia?
I co właściwie tworzy rodzinę?
To ostatnie pytanie pojawia się kilkukrotnie we wcześniejszych filmach Hirokazu Kore-eda.
Podobnych pytań zresztą w filmie reżyser zadaje wiele. Pytań ważnych, na które sami powinniśmy sobe odpowiedzieć.

Dla jasności, Hirokazu Kore-eda nie wystrzega się błędów, uważny widz dostrzeże, że niektóre sytuacje są trochę naciągane, łącznie z tytułowymi kradzieżami. Wszak w rodzinie, w której wszyscy na ogół pracują (za wyjątkiem babci pobierającej jednak emeryturę oraz przygarniętych dzieci) i nie muszą płacić wysokiego czynszu (bardzo istotne), kradzieże wydają się być zbędne. Choć to drobiazgi, niezauważalne w filmie i nie mająca wpływu na przesłanie.

Na koniec brawa nie tylko dla reżysera. Bez wątpienia docenić powinniśmy świetną grę Sakura Ando (szerzej znaną publiczności z „100 Yen Love”) oraz Lily Franky („Jak ojciec i syn”, „After the Storm”). Nie można zapomnieć także o przejmującej grze dzieci: Kairi Jō (Shota Shibata), który w filmie wcielił się w postać przybranego syna Osamu Shibata (Lily Franky) oraz Miyu Sasaki jako Juri (Yuri) – pięciolatki z przejściami.

Teraz tylko należy mieć nadzieję, że film (oby ze zmienionym tytułem), trafił do polskich kin jeszcze w tym roku.

sakura